Prowadzi niewielkie studio fryzjerskie w Wałbrzychu, a walczy w imieniu praw tysięcy przedsiębiorców. ZAiKS domaga się od niego odszkodowania, ale on nie zamierza się poddać. „Walczę z systemem” – mówi.
Marcin Węgrzynowski to fryzjer-stylista z Wałbrzycha. Stowarzyszenie Autorów ZAiKS domaga się od niego tysiąca złotych, bo mężczyzna nie chce wykupić licencji na publiczne odtwarzanie utworów muzycznych, a korzysta z radia. Sprawa trafiła do sądu w Świdnicy. Węgrzynowski jako dowód przedstawił 272 oświadczenia klientów, którzy zgodnie przyznają, że nie słuchają muzyki w jego salonie. – Żadnych korzyści z tytułu włączonego radia nie osiągam. Klientki przychodzą po ładną fryzurę, a nie dla muzyki – mówi fryzjer. – Poza tym płacę już abonament radiowy i nie widzę żadnego powodu, by wnosić jeszcze jakieś dodatkowe opłaty. O swoje racje będę walczył, nawet jeśli będę musiał złożyć skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – zapowiada.
Sędzia Jacek Szerer przyjął deklaracje klientów salonu jako dowód w sprawie, ale podkreślił, że nie ma to znaczenia dla jej meritum, ponieważ to jasne, że do salonu fryzjerskiego nie przychodzi się po to, aby słuchać radia.
Przedstawiony został również inny dowód – tym razem ze strony ZAiKS-u.
– To nagranie wideo, które podobno nagrał kontroler podczas pierwszej wizyty w moim salonie w styczniu 2013 roku. Trzeba dodać, że nagrywany byłem bez mojej wiedzy i zgody nie tylko ja, ale również moje klientki – mówi Węgrzynowski. – Kontrola była przeprowadzona 8 stycznia, a na tym nagraniu pojawiła się data 25 lutego 2009 roku – zauważa.
Adwokat ZAiKS-u stwierdził, że po przesłuchaniu kontrolerów dowód prawdopodobnie zostanie wycofany.
Według klientów Węgrzynowskiego, cała ta sprawa to kolejny absurd, których w Polsce nie brakuje. Następna rozprawa odbędzie się w marcu.