Tym razem to amerykański ciemnogród ośmieszył ośrodki badania opinii publicznej. Gdzie się podziała kilkuprocentowa przewaga Clinton nad Trumpem z poniedziałku?
Najlepiej nastroje postępowej części ludzkości oddaje ton TVN 24, gdzie chętnie posługują się cytatami podobnego sortu: ”Świat uznaje zwycięstwo Trumpa ale się boi, mówi się o Apokalipsie i o Ameryce nad przepaścią”. Ważna jest też informacja, że przed Białym Domem tłumy protestują przeciwko Trumpowi.
Komu jest potrzebna taka pokrętna narracja? Większość osób zbliżonych do normalności wyraża radość ze zwycięstwa Donalda Trumpa. Zresztą zachowanie Hillary Clinton po przegranej, dowodzi, że zupełnie się nadawała by być prezydentem jednego z najważniejszych mocarstw świata. Kompletne rozklejenie się na wieść o niekorzystnym wyniku wyborów jest takie całkiem nie amerykańskie. A gdzie słynne pozytywne myślenie? Jak można tak wykoślawić american dream?
Kampania wyborcza w Stanach Zjednoczonych była swoistym barometrem ku jakim ideom podąża współczesna cywilizacja? Czy ma to być pseudoliberalizm gwarantujący dominację pewnej grupie samo mianującej się na elitę i mamiącej masy za pomocą posłusznych mediów, czy ma to być system dla przeciętnych obywateli, stawiających na tradycyjne wartości.
Oczywiście mamy tutaj pewien paradoks. Zwolennicy egalitaryzmu, i pozbawienia przywilejów dętej celebryckiej kasty, postawili na miliardera, będącego przynajmniej teoretycznie po drugiej stronie barykady. Ale trzeba przyznać, że kandydat Republikanów do ostatniej chwili imponował zdecydowaną retoryką. W przedwyborczy poniedziałek oznajmił: Jutro amerykańska klasa pracująca przejdzie do kontruderzenia. Ta walka wyborcza z pewnością wejdzie do historii światowej polityki jako jedna z najbardziej zaciętych i pełnej niespodziewanych zwrotów. W trzech debatach zwycięstwo przypisywano Hillary Clinton. Wydawało, że po wyciągnięciu Donaldowi Trumpowi seksistowskich wypowiedzi jego szanse zmalały. Tym bardziej, że jego kontrkandydatką była właśnie kobietą.
Przy okazji warto zwrócić uwagę, że chyba na przeciętnych ludziach nie robią piorunującego wrażenia wypowiedzi faceta, że nie obchodzi go czy zadowala kobietę, że nie widzi problemów z uprawianiem seksu z 25-latką, mając kilkadziesiąt lat więcej, albo, że traci erotyczne zainteresowanie kobietami powyżej lat 35. No i co w tym takiego obrazoburczego? Ot, życie, nie zawsze hołdujące ustalonym schematom. Środowiska feministyczne poniosły w USA bardzo poważną porażkę. Po pierwsze tego typu wypowiedzi nie pogrążyły Trumpa, po drugie, prezydentem Stanów Zjednoczonych miała po raz pierwszy zostać kobieta, i to się nie udało. Fiasko tego przedsięwzięcia jest tym bardziej bolesne, że zupełnie niespodziewane.
Ostatnie wydarzenia skłaniają także do zadania pytania, jaki sens mają sondaże? Jeszcze w poniedziałek kilkoma procentami pewnie wygrywała Hillary Clinton, a dzień później preferencje wyborców okazały się zupełnie inne.
Podobnie było w Wielkiej Brytanii, także do ostatniej chwili zwolennicy Brexitu byli w niedużej mniejszości, a następnego dnia po referendum okazało się, że badania opinii publicznej są funta kłaków nie warte. U nas było podobnie, też przez długi czas Bronisław Komorowski był niezagrożonym sondażowym zwycięzcą.
Wybór Donalda Trumpa można chyba porównać do wyboru Ronalda Regana. Też nadchodzi mocny facet, który może poprowadzić Amerykanów i jej sojuszników, do których się obecnie zaliczamy. Żyjemy w zdestabilizowanym świecie. Barack Obama nie był w stanie udźwignąć roli przywódcy mocarstwa. Amerykanie widzieli, że jego otoczenie, do którego zalicza się także Hillary Clinton, jest podobnie rozmemłane i nie potrafiące skutecznie działać, ani na arenie światowej, ani krajowej.
Dobrze się stało, że do Białego Domu wprowadzi się wreszcie ktoś, kto nie był związany, nie zawsze transparentnymi interesami z oligarchią polityczną USA.
Może wreszcie znajdzie się prezydent, który zniesie wizy dla Polaków.
Z pewnością ta zmiana niesie światu świeży powiew i daje nadzieję, że wszelkie przedumane lewackie teorie powędrują wreszcie do lamusa, gdzie jest ich właściwe miejsce.
źródło: wpolityce.pl
fot: youtube