Po pierwsze ma ona oficjalnie przeszło 3 miliony wyznawców islamu, a na dobrą sprawę nie wiadomo tak naprawdę ilu faktycznie. Po drugie ma – o czym wiadomo – ok. 3,5 tysiąca ludzi, którzy są monitorowani już od dwóch lat jako podejrzani o sympatie z radykalnym islamem. Lub wiadomo, że są już zradykalizowani, ale jeszcze nie robią nic takiego, co można by było uznać za przygotowania do aktu terroru. Ma także ok. 400 weteranów walk na Bliskim Wschodzie, którzy wrócili, a byli w szeregach ISIS. Więc to jest poważna armia, która ma plus minus 4 tys. ludzi
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Rafał Brzeski, specjalista w dziedzinie terroryzmu i wojny informacyjnej.
wPolityce.pl: W zamachu w Manchesterze zginęli także Polacy. Czy nasz kraj jest bezpieczny?
Dr Rafał Brzeski: Powinniśmy przede wszystkim bać się tego, że nasz rząd skapituluje i wpuści imigrantów do Polski. Bo jeżeli ich nie wpuścimy, to nie będzie zagrożenia, a przynajmniej będzie ono znacznie mniejsze. Jeżeli nasze służby i nasz rząd będą działać konsekwentnie i bez politycznej poprawności, mając jako swój najważniejszy cel bezpieczeństwo obywateli, to nawet jeżeli znajdą się u nas jakieś siatki radykalnego islamu, to zostaną dość szybko rozpracowane i zlikwidowane. Nawet, jeżeli będą jacyś „samotni wilkowie” i będą chcieli działać opierając się tylko na „praniu mózgów”, czyli radykalizowaniu poprzez internet, czy inne medium, a nie bezpośrednio, to wówczas też będzie łatwiej ich zneutralizować. Jednocześnie trzeba sobie zdać sprawę, że władze muszą skończyć z lekceważącym stosunkiem do budowy nowych meczetów oraz do tego, czego tam się uczy. To powinno być jeśli nie pod formalną administracyjną kontrolą, to pod nieformalną obserwacją. Bo jakie są drogi radykalizacji? Poprzez informacje, inaczej przecież ci ludzie się nie zradykalizują. Radykalizować się i jednocześnie zdobywać umiejętności mogą ci, którzy są na froncie na Bliskim Wchodzie, tutaj raczej jest to trudne. Nie wyobrażam sobie ćwiczeń oddziału partyzanckiego sympatyków ISIS.
Premier Wielkiej Brytanii podniosła stopień zagrożenia do krytycznego. Pana zdaniem mamy tutaj do czynienia z siatką terrorystyczną?
ISIS, zresztą wszyscy terroryści, chcą zastraszyć innych, w tym wypadku również niewiernych. Nie tylko wyeliminowywać ich fizycznie. Bez mediów, bez rozpowszechniania wiadomości o akcie terroru, nie ma zastraszania. Bo akt terroru jest bardzo silnym przekazem. Niemalże od zarania dziejów terroryzmu potrzebne jest jakieś medium, żeby przenieść to dalej. Kiedyś sykariusze kłuli sztyletami, ale na targowisku, żeby to się rozeszło między ludźmi. Dzisiaj najchętniej dzieje się to przed kamerą, albo w takim miejscu, gdzie te kamery zaraz się znajdą. Zamach w Manchesterze jest wydarzeniem światowym. Wyobraża pan sobie, że zamach w Białymstoku będzie wydarzeniem światowym? Po pierwsze większość światowych mediów nie wie, gdzie jest Białystok, po drugie trzeba tam dojechać, a korespondentów nie ma. Polska nie jest dobrym przekaźnikiem, dobrym „pudłem rezonansowym” na przekaz o terrorze. Nie jesteśmy dobrym „słupem ogłoszeniowym” dla terrorystów.
W przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii.
Tak, bo Wielka Brytania jest dobrym słupem ogłoszeniowym dla terrorystów. Po pierwsze ma ona oficjalnie przeszło 3 miliony wyznawców islamu, a na dobrą sprawę nie wiadomo tak naprawdę ilu faktycznie. Po drugie ma – o czym wiadomo – ok. 3,5 tysiąca ludzi, którzy są monitorowani już od dwóch lat jako podejrzani o sympatie z radykalnym islamem. Lub wiadomo, że są już zradykalizowani, ale jeszcze nie robią nic takiego, co można by było uznać za przygotowania do aktu terroru. Ma także ok. 400 weteranów walk na Bliskim Wschodzie, którzy wrócili, a byli w szeregach ISIS. Więc to jest poważna armia, która ma plus minus 4 tys. ludzi. Do tego należy doliczyć sympatyków, którzy są na takim pograniczu: mogą się nagle zradykalizować do stopnia wykonania aktu terroru, a mogą się jeszcze cofnąć. Stąd tam to zagrożenie jest dużo poważniejsze i nie dziwię się pani premier, że podniosła stopień zagrożenia do krytycznego.
Czyli nie wyklucza Pan, że w Wielkiej Brytanii może dojść do kolejnego zamachu?
Ja nie tylko nie wykluczam, ale jestem prawie świecie przekonany- nie życzę tego oczywiście Brytyjczykom- że ten zamach w sposób organizacyjny będzie powiązany z innym zamachem, albo pociągnie za sobą inny zamach. W tej chwili ISIS apeluje o to, żeby przystąpić do wykorzystywania pojazdów jako broni. Podejrzewam, że tego najbardziej obawiają się służby brytyjskie.
Nie uważa Pan, że w pewnym sensie ten zamach był inny od wcześniejszych, gdyż wydarzył się w czasie koncertu, na którym było wiele młodzieży i dzieci.
To zupełnie nie gra roli dla drugiej strony, czy to są dzieci, starcy, dorośli, młodzież, bo to jest niewierny. To, co gra rolę to stosunek ofiar. Z jednej strony jeden wierny, który już jest w raju i otaczają go hurysy, z drugiej strony ponad dwadzieścia ofiar śmiertelnych. Dla ISIS to prawidłowy stosunek. Teraz sobie przeliczmy. Jeżeli będziemy mieli tysiąc gotowych samobójców, to wtedy będzie ponad dwadzieścia tysięcy niewiernych mniej. I to nie gra roli czy to będą niemowlęta, czy starcy, czy dorośli. Tu jest ideologicznie inny terroryzm. Wielka Brytania jest doświadczona i świetnie przygotowana do takiego terroryzmu, jaki reprezentuje irlandzka armia republikańska. Tylko pamiętajmy, że irlandzka armia republikańska przez długi czas atakowała jako przeciwnika w tej kampanii, którą uważała za wojnę, jednostki i ludzi związanych z wojskiem. Później również atakowała cele cywilne, ale to była wojna „dorosłego z dorosłym”, żołnierza z żołnierzem. A tutaj jest wojna człowieka w imię ideologii, czy w imię religii, w każdym razie rzeczy wyższych totalnie przeciwko wszystkim niewiernym.
W kontekście szczytu NATO, który ma być poświęcony rozmowom o walce z terroryzmem, jakie rozwiązania Europa powinna wprowadzić, by skuteczniej przeciwdziałać podobnym zamachom?
Jest tylko i wyłącznie jedna droga, a mianowicie wymiana informacji między służbami. Bo przecież proszę zwrócić uwagę na fakt, że większość tych terrorystów w ostatnich przynajmniej miesiącach była notowana przez służby. Tworzenie euro armii pod zasłoną walki z terroryzmem jest narodom europejskim zupełnie niepotrzebne, bo to bardzo szybko przekształci się w narzędzie do zdominowania całego kontynentu. Wymiana informacji jest więc konieczna, zwłaszcza że są kraje, które mają znacznie więcej wiadomości i możliwości zdobywania informacji o świecie muzułmańskim, czego inne nie mają. Dlaczego? Bo nie mają ludzi znających języki, czy wręcz dialekty, a także osób, które mają wiedzę w niuansach koranu, itd. Przede wszystkim jest jednak potrzebne zdecydowanie w działaniu. Proszę zauważyć z jakim oporem słowa „terroryzm”, „terror”, czy „zamach” padały w Brukseli po tragedii w Manchesterze, więc o czym my rozmawiamy.
źródło: wpolityce.pl