Trybunał Konstytucyjny (trzyosobowemu składowi przewodniczył Michał Warciński, a sędzią sprawozdawcą był Mariusz Muszyński) orzekł, że uchylenie rozporządzenia rządu Ewy Kopacz przez rząd Beaty Szydło było niezgodne z konstytucją. TK orzekł, że „rozporządzenie Rady Ministrów z 28 grudnia 2015 r. uchylające rozporządzenie w sprawie utworzenia gminy Szczawa i gminy Grabówka (Dz. U. poz. 2312) jest niezgodne z: a) art. 7 i art. 92 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, b) art. 4a ust. 1 ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (Dz. U. z 2016 r. poz. 446, 1579 i 1948 oraz z 2017 r. poz. 730)”. Problem konstytucyjny w tej sprawie polegał na uznaniu przez wnioskodawców, że „podczas wydawania rozporządzenia uchylającego z 28 grudnia 2015 r. naruszony został przewidziany prawem tryb jego dojścia do skutku. Rozporządzenie uchylające zostało bowiem wydane bez przeprowadzenia konsultacji z mieszkańcami jednostek samorządowych, których akt ten dotyczył”. Zdaniem TK, „rozporządzenie uchylające z 2015 r. spełnia kryterium ‘przepisów prawa’ wydanych przez centralny organ państwowy. Zostało ono wydane przez Radę Ministrów, a jego przedmiotem jest uchylenie rozporządzenia. Rozporządzenie jest źródłem prawa powszechnie obowiązującego. Uchylany akt miał na celu dokonanie określonej czynności konwencjonalnej w postaci utworzenia dwóch nowych gmin”.
Trybunał uznał, że skoro zarzut wnioskodawcy dotyczy trybu wydania przepisów przez organy władzy publicznej, a nie ich treści, „może zbadać konstytucyjność kwestionowanego aktu według tego kryterium kontroli”. Minister właściwy do spraw administracji publicznej w rządzie Beaty Szydło „nie podjął działań, które prowadziłyby do zasięgnięcia opinii mieszkańców terenów, na których miały być utworzone nowe gminy, a które nie powstały, ze względu na działanie Rady Ministrów”. To, że „konsultacje z mieszkańcami nie mają bezwzględnie wiążącego charakteru, nie oznacza, że są one fakultatywne. Wręcz przeciwnie, z dotychczasowego orzecznictwa Trybunału wynika, że konsultacje z mieszkańcami są obligatoryjne i stanowią konieczną przesłankę decyzji dotyczących tworzenia, łączenia, dzielenia i znoszenia gmin lub ustalania ich granic”. Trybunał „nie podzielił stanowiska Prokuratora Generalnego, że wydanie rozporządzenia uchylającego z 2015 r. miało miejsce w toku tego samego postępowania legislacyjnego, co wydanie rozporządzenia o utworzeniu gmin Szczawa i Grabówka. Proces prawodawczy stanowi zamkniętą całość, a kończy się wydaniem danego aktu normatywnego, jego promulgacją oraz ogłoszeniem w odpowiednim dzienniku urzędowym. Oznacza to, że proces legislacyjny dotyczący rozporządzenia o utworzeniu gmin Szczawa i Grabówka się zakończył. Podjęcie kolejnego aktu w sprawie, mimo że dokonane na podstawie tych samych upoważnień, wymagało od prawodawcy przejścia całej ścieżki legislacyjnej, w tym również zasięgnięcia opinii odpowiednich podmiotów oraz przeprowadzenia wymaganych prawem konsultacji”. W efekcie „nie można przyjmować, że tryb wydania rozporządzenia uchylającego z 2015 r. był zgodny z przepisami upoważniającymi zawartymi w ustawie o samorządzie gminnym oraz z art. 92 ust. 1 i art. 7 Konstytucji”. Skoro zatem rozporządzenie o utworzeniu gmin Szczawa i Grabówka zostało ogłoszone i było w okresie vacatio legis, mieszkańcy mieli prawo oczekiwać, że nawet wbrew woli niektórych z nich, zmiana w strukturze terytorialnej zostanie dokonana. Mimo że ostateczną decyzję w sprawie kształtu tych jednostek podejmuje Rada Ministrów, mieszkańcy jednostek samorządu terytorialnego muszą mieć możliwość zajęcia stanowiska w sprawach ich dotyczących. A pominięcie ich prawa do wyrażenia opinii narusza podstawy demokracji.
Orzeczenie TK spodobało się posłowi PO Robertowi Tyszkiewiczowi, baronowi Platformy na Podlasiu, a jednocześnie jednemu z wnioskujących do TK w sprawie gminy Grabówka. Z kolei baron PO na Mazowszu Andrzej Halicki z niejakim zdumieniem odkrył, iż TK podzielił argumenty wnioskujących. A skoro tak, to teraz wojewoda podlaski powinien szybko zainicjować proces tworzenia gminy Grabówka. Sprawa jest niby drobna, ale jednak ważna, gdyż TK okazał się zupełnie niepartyjny i dowiódł, że wcale nie musi sprzyjać obecnemu rządowi. Politycy PO oraz zwolennicy TK w wersji Andrzeja Rzeplińskiego okazali się wyjątkowo powściągliwi w komentowaniu orzeczenia TK z 1 czerwca 2017 r., bo burzy ich obraz Trybunału. A niektórzy wręcz drżą z nerwów i strachu, że także w kolejnych sprawach rozpatrywanych przez TK będzie miał on inne zdanie niż rządzący. I jak to wszystko ma przeżyć np. Borys Budka, jeden z największych krytyków (i najgłośniejszych krzykaczy) TK kierowanego przez sędzię Julię Przyłębską? Miał już wszystko poukładane w głowie, a tu za sprawą partyjnych kolegów Andrzeja Halickiego i Roberta Tyszkiewicza ta konstrukcja runęła jak domek z kart.
źródło:wpolityce.pl